Palmiarnia – zimowy ogród księżnej Daisy w Wałbrzychu

Jest takie powiedzenie – Kiedy pada, dzieci się nudzą…

To najprawdziwsza prawda, ale wtedy będąc akurat w Wałbrzychu lub jego okolicach, zdecydować się na wizytę w Palmiarni. My właśnie dokładnie tego lata tak zrobiliśmy. Pierwotnie wybraliśmy się do Zamku Książ, ale było tyle ludzi i niestety właśnie padało, że nawet nie było możliwości, by obejść Zamek Książ dookoła. Niestety musieliśmy zrezygnować tego dnia z zamku, całe szczęście dowiedzieliśmy się, iż w niedalekiej odległości od niego znajduje się ciekawy obiekt warty odwiedzenia – Palmiarnia. Cóż nie pozostało nam nic innego, jak zobaczyć na własne oczy zimowy ogród księżnej Daisy.

Palmiarnia jest jednym najstarszych budynków tego typu w Europie. Jego budowa datowana jest na lata 1908- 1911. Wybudował ją książę Henryk XV von Pless – właściciel zamku Książ dla swojej małżonki – Marii Teresie Cornwallis – West, zwanej Daisy.

Inwestycja ta pochłonęła astronomiczną sumę 7 milionów ówczesnych marek w złocie. Na powierzchni 1900 metrów kwadratowych, oprócz palmiarni, wzniesiono również cieplarnie, ogrody utrzymane w stylu japońskim, rosarium, ogród owocowo – warzywny i obszar pod uprawę krzewów. Całe przedsięwzięcie było tak ogromne, że otrzymało nazwę zakładu ogrodniczego. Zaraz po zakończeniu prac budowlanych do wałbrzyskiej Palmiarni sprawdzono ok. 80 gatunków nowych roślin.

Współczesna Palmiarnia zachwyca niemal tak samo jak za czasów Daisy. Wnętrza obfitują w tropikalną roślinność, której ilość sprawia wrażenie chodzenia przez dżunglę. Możemy podziwiać tu różne gatunki pięknych palm, storczyków, sukulentów czy drzewek bonsai – jedyna w Polsce stała Wystawa Bonsai. Obecnie w wałbrzyskiej palmiarni rośnie ponad 250 gatunków roślin, które reprezentują florę różnych stref klimatycznych i różnych kontynentów.

Ciekawostką jest to, iż budulec, którym wyłożono wnętrze obiektu – to zastygła lawa wulkaniczna z Etny, którą książę specjalne w tym celu sprowadził. Z zastygłej lawy utworzono liczne groty, wodospady oraz „kwietne ściany” – wygląda to imponująco.

W Palmiarni nie zobaczymy tylko roślin, ale również zwierzęta – lemury, żółwie, pawie i egzotyczne ryby.

Palmiarnia nie sprawia wrażenia dużego obiektu z zewnątrz, ale po wejściu trasa zwiedzania ciągnie się i ciągnie i człowiek ma wrażenie, że ilość roślin jest przeogromna. Można się naprawdę zmęczyć, szczególnie małe nóżki 🙂 Aby odpocząć, można zatrzymać się na dłuższą chwilę w kawiarence mieszczącej się na terenie obiektu i wypić lub zjeść coś smacznego. Klimat niesamowity…

Jedna mała rada – starajcie się trafić tak do Palmiarni, jeśli to oczywiście możliwe, by było mało ludzi. W naszym przypadku, ze względu na pogodę, odwiedzających to miejsce było bardzo dużo. Znacznie bardziej komfortowo chodziłoby się alejkami przy mniejszej ilości turystów.

Powiązane